Wciąż otwarte pozostaje pytanie - czy samochody elektryczne to przyszłość motoryzacji? Mimo ogromnej pracy dla zwiększenia popularności aut na prąd, jaką w ostatnich latach wykonała amerykańska Tesla, wciąż jeszcze z dystansem podchodzimy do aut elektrycznych. Popularyzacji tej technologii z pewnością pomogłaby rozbudowa infrastruktury – stacji szybkiego ładowania. Krótki dystans i długie ładowanie, na tle tych problemów rozsądnym rozwiązaniem może być zakup auta hybrydowego.
Szacuje się, że w roku 2020 sprzedaż samochodów hybrydowych stanowić będzi ¼ ogólnej sprzedaży aut na rynku europejskich. Wpływ na coraz większe zainteresowanie tego rodzaju rozwiązaniami mają względy ekonomiczne i ekologiczne.
Jakie są najistotniejsze atuty samochodów o napędzie hybrydowym?
Pierwsze skojarzenie z samochodem hybrydowym? Mniejsze zużycie paliwa. To prawda – o ile mamy na uwadze jazdę typowo miejską. Współpraca dwóch silników w trakcie poruszania się po mieście jest nie tylko ekonomiczna, ale również ekologiczna. Dodatkowo, przy hybrydzie typu plug-in, można (dzięki ładowaniu z gniazdka) przejechać w ten sposób nawet kilkadziesiąt kilometrów.
Korki, ruch „rwany”, czyli codzienne trwonienie paliwa… W przypadku hybrydy tracimy o wiele mniej. Silnik elektryczny jest efektywny przede wszystkim podczas ruszania (kiedy zużycie paliwa jest największe). Gdy naciskamy na hamulec, jako pierwsza włącza się rekuperacja, dopiero później „zwykły” układ hamulcowy. W ten sposób odzyskujemy energię (ładujemy baterię), z której możemy korzystać przy późniejszej jeździe. A warto, jeśli tylko damy mu szansę – samochód będzie zawsze „dążył” do odzyskiwania energii.
Kolejny plus „hybrydowego” poruszania się w korkach to cichość samochodu. Brak ciągłego hałasu pomaga też skoncentrować się na jeździe, szczególnie jeśli wybieramy się na wycieczkę poza miasto by podziwiać naturę.
I w ten sposób dochodzimy do kosztów całkowitych zainwestowania w samochód hybrydowy.
W Polsce nadal taki zakup jest wyzwaniem finansowym. Jeśli jednak od ceny samochodu odliczymy niższy koszt zużycia paliwa, ale też np. cenę skrzyni automatycznej (która w większości aut jest opcjonalna, a koszt jej zakupu to kilka tys. zł) okaże się, że hybryda nie musi być ekstremalnie droga.
Kolejna kwestia – serwisowanie w ASO. Tu koszty są porównywalne z samochodami z silnikiem benzynowym i tańsze od diesli.
Wreszcie – polityka proekologiczna. Co prawda w Polsce nie obowiązują jeszcze motywujące systemy dopłat dla nabywców samochodów z napędem hybrydowym, ale coraz więcej w tym zakresie czynią samorządy. Oferowane jest np. bezpłatne parkowanie, czy też możliwość wjazdu do stref zamkniętych dla tradycyjnych aut.
Słowo o wadach
Sceptykom z pewnością nie podobałby się taki zachwyt na cześć hybryd. Coś na minus?
W większości modeli nadal spotyka się mniejsze bagażniki niż w tradycyjnych samochodach (konieczne jest wygospodarowanie miejsca dla baterii). Samochód jest też nieco cięższy. Dwa silniki – mimo zapewnieniom o wysokiej bezawaryjności ze strony producentów, to również potencjalnie więcej „powodów” do ewentualnych napraw.
I jeszcze jeden wątek z pogranicza teorii i praktyki. Ponieważ hybrydy w Polsce nadal nie są popularne, jeśli będziemy musieli skorzystać z usług nieautoryzowanych serwisów, samochód hybrydowy może być wyzwaniem dla pracowników takich warsztatów.
Można być jednak pewnym, że w kolejnych latach technologia hybrydowa będzie coraz bardziej „oczywista”, nie tylko w samochodach wyższych klas. Problem z przestawieniem się na nowe technologie w przypadku aut powraca jak bumerang. Jeszcze kilkanaście lat temu powszechna była zła opinia na temat małych benzynowych silników doładowanych np. TSI. Dziś 90% nowych samochodów wykorzystuje tą technologię, a po naszych drogach z powodzeniem jeżdżą auta z silnikami doładowanymi. Wniosek… jak to zwykle bywa, do technologii przekonujemy się bardzo powoli.
Szacuje się, że w roku 2020 sprzedaż samochodów hybrydowych stanowić będzi ¼ ogólnej sprzedaży aut na rynku europejskich. Wpływ na coraz większe zainteresowanie tego rodzaju rozwiązaniami mają względy ekonomiczne i ekologiczne.
Jakie są najistotniejsze atuty samochodów o napędzie hybrydowym?
Pierwsze skojarzenie z samochodem hybrydowym? Mniejsze zużycie paliwa. To prawda – o ile mamy na uwadze jazdę typowo miejską. Współpraca dwóch silników w trakcie poruszania się po mieście jest nie tylko ekonomiczna, ale również ekologiczna. Dodatkowo, przy hybrydzie typu plug-in, można (dzięki ładowaniu z gniazdka) przejechać w ten sposób nawet kilkadziesiąt kilometrów.
Korki, ruch „rwany”, czyli codzienne trwonienie paliwa… W przypadku hybrydy tracimy o wiele mniej. Silnik elektryczny jest efektywny przede wszystkim podczas ruszania (kiedy zużycie paliwa jest największe). Gdy naciskamy na hamulec, jako pierwsza włącza się rekuperacja, dopiero później „zwykły” układ hamulcowy. W ten sposób odzyskujemy energię (ładujemy baterię), z której możemy korzystać przy późniejszej jeździe. A warto, jeśli tylko damy mu szansę – samochód będzie zawsze „dążył” do odzyskiwania energii.
Kolejny plus „hybrydowego” poruszania się w korkach to cichość samochodu. Brak ciągłego hałasu pomaga też skoncentrować się na jeździe, szczególnie jeśli wybieramy się na wycieczkę poza miasto by podziwiać naturę.
I w ten sposób dochodzimy do kosztów całkowitych zainwestowania w samochód hybrydowy.
W Polsce nadal taki zakup jest wyzwaniem finansowym. Jeśli jednak od ceny samochodu odliczymy niższy koszt zużycia paliwa, ale też np. cenę skrzyni automatycznej (która w większości aut jest opcjonalna, a koszt jej zakupu to kilka tys. zł) okaże się, że hybryda nie musi być ekstremalnie droga.
Kolejna kwestia – serwisowanie w ASO. Tu koszty są porównywalne z samochodami z silnikiem benzynowym i tańsze od diesli.
Wreszcie – polityka proekologiczna. Co prawda w Polsce nie obowiązują jeszcze motywujące systemy dopłat dla nabywców samochodów z napędem hybrydowym, ale coraz więcej w tym zakresie czynią samorządy. Oferowane jest np. bezpłatne parkowanie, czy też możliwość wjazdu do stref zamkniętych dla tradycyjnych aut.
Słowo o wadach
Sceptykom z pewnością nie podobałby się taki zachwyt na cześć hybryd. Coś na minus?
W większości modeli nadal spotyka się mniejsze bagażniki niż w tradycyjnych samochodach (konieczne jest wygospodarowanie miejsca dla baterii). Samochód jest też nieco cięższy. Dwa silniki – mimo zapewnieniom o wysokiej bezawaryjności ze strony producentów, to również potencjalnie więcej „powodów” do ewentualnych napraw.
I jeszcze jeden wątek z pogranicza teorii i praktyki. Ponieważ hybrydy w Polsce nadal nie są popularne, jeśli będziemy musieli skorzystać z usług nieautoryzowanych serwisów, samochód hybrydowy może być wyzwaniem dla pracowników takich warsztatów.
Można być jednak pewnym, że w kolejnych latach technologia hybrydowa będzie coraz bardziej „oczywista”, nie tylko w samochodach wyższych klas. Problem z przestawieniem się na nowe technologie w przypadku aut powraca jak bumerang. Jeszcze kilkanaście lat temu powszechna była zła opinia na temat małych benzynowych silników doładowanych np. TSI. Dziś 90% nowych samochodów wykorzystuje tą technologię, a po naszych drogach z powodzeniem jeżdżą auta z silnikami doładowanymi. Wniosek… jak to zwykle bywa, do technologii przekonujemy się bardzo powoli.